Pucz w Rosji a może jedna wielka Maskirovka?

Do tej pory na portalu E-Ukraina.pl nie pojawiły się żadne materiały związane z tym co wydarzyło się w miniony weekend w Rosji. W międzyczasie o buncie szefa Wagnerowców rozpisały się wszystkie media i wielu ekspertów Dział video, w którym prezentujemy wybrane materiały video stworzone przez innych twórców także nie został przez nas zaktualizowany. Wszystko dlatego, że nie znaleźliśmy pośród tych wszystkich opinii tej która byłaby najbliższa temu co według mnie mogło mieć miejsce w ostatnich dniach.

Już od dłuższego czasu Prigozin wykazywał, zwykle dość mocno ekspresyjnie, swoje niezadowolenie ze współpracy z rosyjskim MON. Początkowo narzekał na braki w amunicji (co później okazało się nieprawdą) czy na wodzów armii generała Shoigu czy Gierasimowa. Cała ta narracja świetnie wpisywała się w tą mainstreamowy przekaz jaki znamy od początku wojny. Rosja jest słaba, używa czołgów z lat 50-tych, broń dalekiego zasięgu kończy im się średnio z częstotliwością dwutygodniową, a w okopach żołnierze używają łopat “do walki wręcz” bo brakuje im amunicji.
W takiej sytuacji bunt Prigożyna może wydawać się naturalny, o czym zapewniają zewsząd różni eksperci i media wielkiego formatu.

W takim razie co mogło się wydarzyć naprawdę? Jaka jest ta inna wersja? Czy możliwe że wszystko mogło być jedną wielką Maskarivką, którą wykonał Putin w porozumieniu z Prigożynem? Teoria ta zyskuje na prawdopodobieństwu jeśli pomyślimy co dzięki temu mógł zyskać Putin i… Łukaszenko.

W pierwszej kolejności w ciągu tych 24 godzin chaosu ujawnili się ludzie którzy na wieść o nadciągającej na Moskwę 25 tysięcznej armii Wagnerowców wyrazili swoje poparcie dla ich działań, lub… milczeli, nie wyrażając swojego poparcia dla prezydenta Rosji, czekając na dalszy rozwój sytuacji. Co ciekawe w ostatnich godzinach pojawiły się informacje o zatrzymaniu generała Siergieja Surowikina, który miał być przecież mężem opatrznościowym na problemy w rosyjskim dowodzeniu, a który ponoć wiedział o planowanym puczu Prigożyna, i nic z tym nie zrobił.

Drugim równie ważnym powodem dlaczego to się stało i dlaczego stało się akurat w tym momencie jest ofensywa ukraińska. Nie czarujmy się, do tej pory był to głównie bicie głową w mur, a klęska jaką poniosła armia Ukrainy w starciu pod Małą Tokmachą, zapisze się w annałach historii rosyjskiej armii. Armia rosyjska nie pękła tak jak pod Charkowem, i jej pozycje obronne, tak wyśmiewane przez media, okazały się jak do tej pory zaporą nie do przejścia. Ukrainie tak naprawdę nie udało się jeszcze przejść przez “szarą strefę” za którą dopiero czeka zasadnicza 1. linia obrony. I po pierwszych niepowodzeniach armia Ukraińska decyduje się na zawieszenie dotychczasowej strategii i ważenie nowych opcji jeśli chodzi o dalsze działania.
I w takim momencie uaktywnia się Prigożyn i ogłasza bunt, co naturalnie może stać się zachętą do śmielszych działań ofensywnych ukraińskiej armii, lecz także przyczynia się do nieplanowanych „ruchów wojsk” na mapie działań wojennych. Jednego dnia Wagnerowcy są 200 km od Moskwy, a Rosja zmuszona jest wycofać część jednostek z linii frontu by móc temu przeciwdziałać. Koniec końców sytuację udaje się opanować, i nagle okazuje się że dzięki mediacji Łukaszenki, grupa Wagnera zaczyna być transferowana na Białoruś, skąd jest dobra pozycja wyjściowa do ataku na Kijów.

Wszystko to jednak sprawia wrażenie, wyrażone głosami ekspertów, iż jest to idealny moment na właściwe, główne uderzenie w ofensywie ukraińskiej i przełamanie rosyjskich linii obronnych np. na Zaprożu. Dałoby to możliwość stoczenia decydującej bitwy pod Berdiańskiem. Wygrana bitwa oznaczałaby odcięcie Krymu od reszty okupowanych terytoriów i odzyskanie dostępu do morza Azowskiego. Z pewnością byłby to wielki moment w tej wojnie, być może przełomowe zwycięstwo przechylające jej szalę na korzyść Ukrainy i skłaniające Rosję do podjęcia rozmów pokojowych.
Czy to nastąpi to być może kwestia kilku tygodni. Ważną datą w kalendarzu jest tutaj 13 lipca, czyli dzień w którym spotkają się członkowie NATO w Wilnie.
Armia ukraińska, ponownie decyduje się na mocniejsze uderzenia i wydaje się być w tym momencie na fali wznoszącej, gdyż odniosła delikatne sukcesy pod Bachmutem oraz chociażby w pobliżu mostu Antonowskiego, zdobywając pierwsze pozycje po lewej stronie Dniepru. Zaczyna zatem coraz dalej zapuszczać się w głąb rosyjskich pozycji, w teorii lekko zdezorganizowanych i o osłabionym morale po weekendowym puczu Jewgienia Prigożyna.

A co jeśli ofensywa ukraińska nie powiedzie się zgodnie z planem? Co jeśli Rosja okaże się lepiej przygotowana i po obronieniu swoich pozycji i zredukowaniu potencjału militarnego Ukrainy ruszy do nagłego kontrataku z kilku kierunków? O pozycji wagnerowców już wspomniałem. Kijów dla Rosji jest ważny i Rosja Kijowa nie odpuści. Wie o tym także zachód i dlatego w ostatnim czasie do paryskiego Luvru zostało wywiezionych 16 najcenniejszych cennych dzieł sztuki, w tym liczące 1400 lat bizantyjskie ikony, które do tej pory przechowywane były w Narodowym Muzeum Sztuki im. Bohdana i Warwary Chanenków w Kijowie. Tak samo dla Rosji ważne są tereny Donbasu ,o który toczy się walka już od 9 lat oraz Odessy, miasta zarówno historycznie jak i strategicznie dla Rosjan ważnego. O te tereny toczy wojnę Rosja i jej aktualny potencjał militarny pozwala na planowanie działań w kierunku osiągnięcia tych celów. Z tej perspektywy jakże istotny jest dzień 28 czerwca, gdy do Kijowa z niezapowiedzianą wizytą udał się prezydent Rzeczpospolitej Andrzej Duda. Doszło tam do trójstronnego spotkania z prezydentem Ukrainy Zelenskim oraz prezydentem Litwy Gitanas`em Nauseda`em. Ten ostatni będzie wkrótce gospodarzem szczytu NATO, od którego Ukraina oczekuje konkretnych gwarancji, chociażby na wypadek gdyby sprawy na froncie poszły w złym kierunku. Czy Ukraina zostanie zaproszona do NATO? Joe Biden, który w ostatnich 24 godzinach dwukrotnie pomylił Ukrainę z Irakiem, powiedział kategoryczne NIE. Natomiast spekuluje się od jakiegoś czasu, iż na teren Ukrainy miałyby wkroczyć siły stabilizacyjne krajów wschodniej flanki NATO, czyli głównie Polski i Litwy. Póki co jest to czyste military fiction, lecz o ironio losu, współgrałoby z teorią promowaną w Rosji od dawna, jeszcze przez Żyrinowskiego, który w 2014 roku proponował Polsce, Węgrom oraz Rumunii współudział w rozbiorze Ukrainy.

W tym momencie ten drugi powód staje się jednak nawet ważniejszy od tego pierwszego, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę iż poparcie dla Putina w Rosji oscyluje w okolicach 70%, o czym może pomarzyć jakikolwiek polityk w krajach NATO.

Amerykanie przyznali, iż wiedzieli o zbliżającym się buncie Prigożina „od dłuższego czasu”. W połowie czerwca media obiegła też informacja o tym, iż amerykańska administracja „źle wyceniła” pomoc dla Ukrainy, myląc się jedynie bagatela o 6 miliardów dolarów. Czyżby amerykańska administracja dała się wykiwać i naciągnąć na grubą kasę wspierając „pucz” Prigożyna? Tego zapewne nigdy się nie dowiemy, lecz byłoby to niezłą wisienką na torcie w tej szalonej teorii.

Pozostaje jeszcze kwestia śmierci rosyjskich pilotów z rąk grupy Wagnera. Czyż nie było to konieczne aby uwiarygodnić 'legendę”? Gdyby wszystko rozegrałoby się bezkrwawo to na pewno do całej historii świat podszedłby dużo bardziej sceptycznie, nie wierząc w intencje Prigożyna. Jaką jednak mamy pewność, iż nagrania z zestrzelenia K-52 czy też szczątki palącego się wraku Ił-22 miały miejsce właśnie tego dnia? Czy można wykluczyć iż zdarzenia te miały miejsce wcześniej, w innym miejscu? Ukraina wielokrotnie informowała o zestrzeleniu rosyjskiego „aligatora”, także w dniach poprzedzających weekendowy pucz, nie przedstawiając często na to jednak żadnych dowodów w postaci materiałów video.

I na koniec nawiążę tylko do zdjęcia głównego. Jak daleko sięgają macki Rosji? Czy zdjęcie wykonane 13 stycznia 2014 roku w Paryżu na którym widoczna jest Rzeczniczka Departamentu Stanu USA Jennifer Psaki (późniejsza sekretarz Białego Domu w administracji Joe Bidena w latach 2020-2022) ubrana w rosyjską futrzaną czapkę z symbolem sierpa i młota w towarzystwie Sergieja Ławrova i sekretarza stanu Johna Kerry`ego to zupełny przypadek i czysta naiwność? Czy może sygnał puszczony światu, iż wpływy Rosji sięgają dalej niż ktokolwiek śmiał sądzić? Niecałe 3 miesiące po tym zdjęciu rozpoczął się konflikt w Donbasie, który aktualnie coraz bardziej eskaluje w kierunku pełnoskalowej konfrontacji pomiędzy Rosją a siłami krajów NATO.

autor: Wiktor Tadeusz Czartkowski

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *