Wolontariusze nadal pomagają cywilom w Ukrainie. Reportaż TVN Uwaga

W TVN Uwaga 17 października 2023 roku został wyemitowany materiał poświęcony pracy polskich wolontariuszy na Ukrainie.

Reporter TVN Uwaga Michał Przedlacki wybrał się na Ukrainę aby z bliska przyjrzeć się działaniom polskich wolontariuszy.
W swoim 9 minutowym reportażu pokazuje on działania Stowarzyszenia „Pogoń Ruska oraz wolontariuszki Wiktorii.

Reportaż można obejrzeć na stronie TVN Uwaga po obejrzeniu reklam.

OGLĄDAJ TUTAJ

Stowarzyszenie „Pogoń Ruska” pomaga od samego początku

Po półtora roku od rozpoczęcia pełnoskalowej wojny polscy wolontariusze wciąż pomagają naszym wschodnim sąsiadom, dowożąc pomoc humanitarną i pomagając w ewakuacji mieszkanców.

– Jeździmy do Awdijewki i Kramatorska. Przynajmniej raz na 2-3 tygodnie staramy się dowieźć bus czy dwa jedzenia dla cywili, którzy tam zostali – mówi Rafał ze stowarzyszenia „Pogoń Ruska”.

– Problem z Awdijewką jest taki, że tam nie ma sklepów, ludzie koczują w piwnicach. Jeżeli my nie pojedziemy, to ci ludzie będą mieli dużo mniej żywności. – Mamy całą armię wolontariuszy. Kierowców, ludzi do rozładowania. Przychodzą też Ukraińcy, którzy mieszkają w Polsce i chcą pomóc – dodaje Rafał.

Awdijewka jest stale ostrzeliwana, ale wciąż znajdują się tam cywile. Według ostatnich danych przebywa tam około 1600 mieszkańców.

– „Pogoń Ruska” regularnie dostarcza pomoc mieszkańcom Awdijewki, głównie osobom starszym i inwalidom, którzy pozostali. – Ja zostałem ze względu na osoby starsze, żeby w jakikolwiek sposób im pomóc. Całe szczęście, że widzą to inni i mnie wspierają, bo jeden człowiek by nie dał rady. – powiedział Igor, lokalny społecznik.

Aby uniknąć ryzyka ostrzału grupy ludzi, którzy odbierają pomoc, ta najczęściej dostarczana jest bezpośrednio do mieszkańców.

– Mieszkamy na swojej ziemi. Jesteśmy Ukraińcami. Teraz nigdzie nie jest bezpiecznie. Ale chcemy tutaj zostać, tu pochowani są nasi rodzice i rodzina. To nasza ziemia, tu się urodziliśmy i tu żyjemy – tłumaczy jedna z kobiet.

Wiktoria ewakuuje ludność z zagrożonych terenów

W przyfrontowym Kramatorsku na wschodzie Ukrainy, reporter Michał Przedlacki poznał także Wiktorię. Młoda kobieta od wielu miesięcy pomaga ewakuować ludzi z najciężej ostrzeliwanych terenów.

– Teraz w planie jest ewakuacja trzech osób z Czasiw Jar, w dzielnicy najbardziej zbliżonej do Bachmutu – zapowiada.

Na miejscu okazało się, że względu na duże zagrożenie, trzeba było działać bardzo szybko. Ostatecznie udało się wydostać pięć osób, które zostały przewiezione do lokalnego centrum „Save Ukraine” zlokalizowanego w miejscowej Cerkwi obok dworca kolejowego w Kramatorsku.

– Każdy kto wyjeżdża po takim czasie ma zmienioną psychikę, każdy przechodzi PTSD i inne rzeczy. Tym osobom trzeba mówić oczywiste rzeczy, powtarzać, że wszystko będzie w porządku. Oni boją się, że zostaną porzuceni, to jest ich największe zmartwienie – tłumaczy Wiktoria.

Wiktoria organizuje pomoc, bo ocaleni wciąż potrzebują wsparcia. Jej działania można wesprzeć wspierając zbiórkę tutaj.

To zwykła, ludzka empatia i chęć pomocy. Każdy to ma, w mniejszym lub większym stopniu – dodała Wiktoria.

Dopóki starczy sił

W końcu do Kramatorska dotarli powracający z Awdijewki Polacy z „Pogoni Ruskiej”. Bezzwłocznie przepakowali rzeczy z samochodów, by znowu wyruszyć z pomocą.

– Jestem 35 raz. Pierwszy raz pojechałem w trzecim dniu wojny. Jechałem bardzo wolno obok kolejki do polskiej granicy i po 5-6 kilometrach zobaczyłem kobietę, stojącą z małym dzieckiem, dziewczynką. Obie bardzo płakały – opowiada Arek, jeden z wolontariuszy.

Mężczyzna zatrzymał się i zapytał, co się dzieje.

– Kobieta powiedziała, że dziecko płacze, bo jest mu zimno, a ona płacze z bezsilności. Okryłem dziecko kocem, okryłem kobietę. Ktoś dał torbę z kanapkami i gorącą herbatą. W pewnym momencie dziewczynka zaczęła się uśmiechać. Mocno mnie przytuliła i powiedziała: „Dziękuję za to wszystko”. Sam mam trójkę dzieci. Wtedy obiecałem sobie, że tak długo jak będzie trwała wojna, jak długo będę miał siłę, to będę się starał pomóc. I realizuję tę obietnicę – tłumaczy Arek.

Pomoc to maraton, nie sprint

Jak często powtarzają najbardziej oddani polscy wolontariusze tacy jak Igor Tracz czy Krzysztof Adamski „pomoc dla ogarniętej wojną Ukrainie to maraton, a nie sprint”. Na początku wojny w działania pomocowe zaangażowała się bardzo duża część społeczeństwa. Niestety przez te 1,5 roku nastroje społeczne zmieniły się, i spora część osób jest już zmęczona przeciągającą się wojną. W ostatnim czasie także sytuacja pomiędzy Izraelem a Palestyną przysłoniła to co dzieje się na południu czy wschodzie Ukrainy, i coraz mniej informacji na ten temat przebija się do mediów i świadomości ludzkiej. Wojna z całą pewnością potrwa jeszcze kolejny rok, a problemy które wystąpiły z powodu jej wybuchu są dalej jak najbardziej aktualne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *